Komentarze: 2
...żeby zawodzić jedynie jak wilk do księżyca...Ładne zdanie,taka deklaracja,którą mozna wypełnić jedynie zamykając się w bunkrze jakimś,o chlebie i wodzie(zbyt rzadko chylę czoła w podzięce za te dary...).Nie mozna.Ciągle zawodzę.W sytuacjach przyziemnych,czyli "będę jutro na pewno";i tych przyniebnych,czyli "będę już na zawsze".Ale nie można być zawsze i na zawsze.Każdy ma w sercu taką małą komnatę,do której za żadne skarby nie wpuści nikogo.Nawet tej/tego,której/któremu serce owo się powierzyło.Ech...(piękna jest funkcjonalność wielokropka...),czyli jeszcze raz:Ech...szukaliśmy w historii oddania idealnego i co?Godziny stracone nad zapisami,przeciekające między palcami jak woda,jak życie.Z początku balsamował zmysły szelest przewracanych stronic,potem stał się obojetny,by w końcu rzucić księgi w kąt z nieukrywaną złością.Stracone godziny...
Albo leżenie w trawie na łące,którą się z okna pociągu jadącego znikąd donikąd,zobaczyło.I szybko plecak z półki i w pędzie wyskok,przekulanie sie kilka metrów i w takiej pozycji już pozostanie.I gdy pociąg już odjechał-ostatni posmak cywilizacji-nie było nic poza szumem kłosów,krzykiem ptaków na niebie i chrapaniem śpiących kretów pod ziemią.W totalnej stagnacji i bezruchu absolutnym czułem,że żyję.Paradoks,ile bym dał,by moje życie tylko z nich się składało.By wszystkie schematy odbijały się ode mnie,jak od matki broniącej swe młode.No ale nie idzie tak,więc ogarnięty schematami ruszam pokrętłami,by choć trochę je zmienić.Ale był już przede mną jeden taki(i wielu mu i mnie podobnych),co się rzucał na wiatraki i z motyka na słońce.Ale cóż innego pozostaje?Usiąść i dać się pożreć bestiom?Stanąć w miejscu i zrosnąć się z chodnikiem?Nie.Wolę stanąć przed śmiercią w pierwszym rzędzie i z podniesioną głową bezczelnie jej się w pysk roześmiać.Bo tylko ja będę wtedy wiedział,że jest to śmiech bezradny,przegrany,obłąkany...