Dni.
Komentarze: 0
Minęło parę dni.To był ciepły i przyjazny okres,w którym wręcz nie wypadało się topić,tylko pływanie.Jazda pociągiem na drugi koniec tej pięknej krainy przez przypadek nazwanej Polską;wysiadka tamże;uśmiech przyjaciółki na widok mnie;i choćby dlatego warto było walczyć przez pięć godzin z piszczącą lampą w kolejowym przedziale.Odpocząłem i to jest najważniejsze,bo chmury nad głową się lekko przerzedziły,ale nie wolno mi spocząć na laurach.Nie wolno mi uśpić czujności,bo zaraz poczuję szpony wbite w plecy.Dziwne,złe myśli zawsze atakują z ukrycia,zawsze z tyłu.Dość!Było zbyt miło,żeby to teraz neutralizować robakami z myśli.
Było miło,bo było naturalnie.Było jak zawsze,żadnego udawania,żadnego karcenia za niedogaszonego papierosa,żadnego "cicho bądź!".Tylko ciągłe i nieustanne bycie sobą,czyli tym,który nie męczy i nie cierpi.To tak,jakbym zbyt długo przebywał pod wodą i nagle powietrze w płuca z całym impetem.Zmartwychwstanie.
Dziękuję Ci za te dwa dni życia!
Dodaj komentarz